Komentarze: 0
Nie wiem co napisac... Mam tak duzo teraz do roboty... Nie wyrabiam z zadaniami, nauka i ta praca konkursowa... Niech to pieklo sie skonczy...
Czy zawsze nauczyciele tak wariuja w ostatnim roku nauki? Jesli tak, to ja sie z tego wypisuje. Juz nawet nie zagladam do zeszytow! Wali mnie to czy mam cos zadane czy nie. Jestem zmęczona szkola... Wczoraj odrabialam lekcje do 22 po to, by dzisiaj uslyszec, ze poszlam na latwizne! Nienawidze szkoly!!!! Przed chwila znowu musialam przeszukiwac ksiazki w poszukiwaniu informacji o rezerwacie na gorze sw. anny... Juz widze, ze jest zle. Ale Naprawde nigdzie nic nie ma. Jutro znowu pan wstawi swoj dolujacy tekscik "porazka", a potem wstawi rownie dolujaca "pale". A dla mnie to bylby cios, bo naprawde sie staram... W przyszly piatek mam sprawdzian z matematyki, a po nim - 1 kwietnia, czyli moj egzamin. Pierwszy egzamin, a zarazem ostatni w szkole podstawowej. Juz ustalilam. 2 kwietnia nie ide do szkoly. Zrobie sobie dlugi weekend i odpoczne, bo wiem, ze nauczyciele nie beda nas oszczedzac...
Nienawidze szkoly...
Boze... Wiosna juz daje znac, a ja najchetniej bym sobie szczelila w leb... Chyba zaczne lykac jakies tabletki, bo wpadne w taki dolek i stres, ze bede musiala siedziec po dwie godziny dziennie u psychiatry... Bylam dzisiaj u babci. U tej babci w parku. Pomagalam dziadkowi nosic galezie, wzucalam stokrotki (!) do rzeczki... Kocham ten ogrod... Moze nie jest tajemniczy, czy czarodziejski, moze nie jest nawet taki ladny jak inne ogrody... Ale tylko tu udaje mi sie uciec w samotnosc... Rozmyslac... Lubie byc sama, bez zadnych dodatkow...
Jest jednak cos, co poprawia mi humor. Wiecie co to jest? Wakacje wiszaca w powietrzu. Ja praktycznie po pierwszym kwietnia, to pracuje tylko do polowy maja (oceny na koniec roku), a potem wychodzimy na dwor, robimy spacery, albo luzne lekcje. Taaa... Juz mi lepiej... : )